- Rekrutacja 2025
- Oferta
- Szkolenia
- Uczelnia
- Strefa studenta
- Blog
- Kontakt
- REKRUTACJA
ONLINE
/ Szkoła wyższa » Wpisy » Blog » Życie dobrze ubrane
Pokaz mody to wielkie wydarzenie, obserwowane przez wiele osób, głównie media, które oprócz pokazywania tego, co dzieje się na wybiegu, polują na celebrytów, a tych na widowni nie brakuje. Trzydzieści minut, przejście modelek w efektownych rzeczach, muzyka, ukłony i szampan po. Wywiady z tymi, którzy chcieli się wypowiadać i z tymi, którzy nie chcieli, ale zostali upolowani. Po czym wszyscy znikają we wnętrzach swoich limuzyn i wracają do swojej bardziej lub mniej udanej rzeczywistości. Po pokazie trzeba wszystko zebrać, posprzątać i wersję haute couture przerobić na wersję prêt-à-porter, aby można ją było nosić.
Czym się one różnią? Oj, to dość długa historia, ale postaram się omówić ją w skrócie. Ta pierwsza tworzy luksusowe ubrania, szyte na miarę, dla konkretnego klienta, niejednokrotnie za zawrotną cenę kilkudziesięciu tysięcy euro. Natomiast ta druga jest ogólnodostępna, szyta nie na miarę i w sporej liczbie egzemplarzy. To na te modele najczęściej polujemy na sezonowych wyprzedażach.
No i mamy prawie wszystkie najważniejsze informacje dotyczące tego zjawiska? Nic podobnego, to dopiero początek skomplikowanej procedury ubierania się. Co więc nosimy, jak to wybieramy, jak dopasowujemy do siebie? To już nie jest ani proste, ani takie oczywiste. Moda to emocje!
Tworzą je trzy składowe: indywidualny gust, świadomość własnego ciała i potrzeba wydobycia go ze społecznego tła. Oczywiście przy tym ostatnim trzeba zachować ostrożność, żeby nie przekroczyć pewnej subtelnej granicy, poza którą czyhają na nas dwie możliwości: albo społeczne szyderstwo z elementami nieukrywanego współczucia, albo zachwyt z elementami zadziwienia i zazdrości. Może się pojawić również obojętność, tak jakby nikt nas nie widział, nie dostrzegał i nie starał się zapamiętać. Trochę wytarte, szare i byle jakie odzienie wierzchnie temu bardzo sprzyja.
Jednak nasze ubranie to nie tylko zasłonięcie nagości i ochrona przed pogodową aurą. To coś bardziej subtelnego; powinno być dopasowane do naszego wyglądu zewnętrznego, czyli: podkreślać nasze atuty, ukrywać niedomagania figury, cieszyć nas i inspirować innych. Wbrew pozorom, czasem nie zwracamy na to uwagi i nie zdajemy sobie sprawy z faktu, że nasz strój mówi o nas. A co konkretnie? Wskazuje i potwierdza, czy umiemy o siebie zadbać, czy siebie rozumiemy, czujemy i lubimy. Nie zawsze nas zdobi i pasuje do nas to, co jest na topie i właśnie wisi na wieszaku albo na manekinie. Więc skąd mamy wiedzieć, co ubrać, w czym dobrze będziemy wyglądać i co nas będzie zdobić, a nie przebierać? Wystarczy odpowiedzieć na kilka pytań. I tu może pojawić się zaskoczenie: nie zaczynamy od siebie, tylko od innych.
Najpierw powinniśmy rozejrzeć się wokół siebie i przyjrzeć się, jak wyglądają ludzie mijający nas na ulicy, robiący przy nas zakupy w sklepie, spieszący do swoich samochodów na parkingach etc.
Osobiście subskrybuję kilka kanałów na YouTube, ale nie tych typowo modowych, bo one nieco odkształcają rzeczywistość. Rzadko się zdarza, aby model z wybiegu transformował prosto na ulicę. Musi być nieco zmodyfikowany, uproszczony, aby nie odstawał od ulicznej aranżacji i był bezpieczny. Czy jakiś strój może w ogóle swoim istnieniem zagrażać? Może sam strój nie, ale dodatki tak. Wiele razy oglądałam pokazy, podczas których modelki z wybiegu czołgały się na kolanach za kulisy, nie mogąc utrzymać równowagi na obuwiu, które zaproponował projektant. No cóż! Tak się zdarza, gdy dyktatorzy mody nie biorą pod uwagę praw fizyki i ignorują informacje związane z możliwościami ludzkiego ciała. Brak stabilności stopy w obuwiu i bardzo wysoki obcas powodują konieczność pochylenia sylwetki do przodu i ugięcia kolan. Ale taka postawa jest niedopuszczalna na wybiegu, bo wtedy pojawia się syndrom wyprostowanego narciarza. To tak, jakby zmusić narciarza do zjazdu ze zbocza góry przy utrzymaniu ciała pod kątem prostym w stosunku do nart i oczekiwać, że pokona grawitację! Nierealne! Dlatego to, co oglądam na wybiegach, traktuję jako swoistą inspirację, z przymrużeniem oka.
Bardziej fascynują mnie filmiki, o których już wspomniałam, których autorzy pokazują styl na przykład paryskiej czy mediolańskiej ulicy, wyławiając z niej perełki. Niektórzy śledzą z kamerą witryny sklepowe, a nawet wnętrza sklepów, informując równocześnie o cenie produktu. Ale najciekawsze rozwiązania tworzymy sami. Oglądając ulicę, należałoby odpowiedzieć sobie przynajmniej na dwa pytania. Po pierwsze: „Co mi się podoba na innych, po drugie: „Co z tego, co mi się podoba, mogę wybrać dla siebie?”.
Znając odpowiedź na oba te pytania, mamy szansę, żeby: dobrze wyglądać, dobrze się w tym czuć i mieć pewność, że jesteśmy inspiracją dla innych. Nasze dobre samopoczucie, wynikające ze świadomości, że rzeczywiście dobrze się prezentujemy w tym, co mamy na sobie, wynika ze świadomości naszych potrzeb i gotowości na różne eksperymenty. Pamiętajmy, że najbardziej cieszy to, co niewiele kosztuje, jest unikatowe i powołane do życia dzięki naszej odwadze tworzenia. Poniżej w kołowej matrycy znajduje się kilka propozycji na coraz bardziej słoneczną i piękną wiosenną pogodę.
Zaczynamy od czerni, od długiego wdzianka z kapturem, które zawsze można czymś ożywić i nadać temu charakter z pazurem. Wystarczy tylko kilka kolorowych aplikacji albo agrafek. Bluzki z podobizną Don Kichota same w sobie nie są wyjątkowo atrakcyjne, ale w połączeniu z dobranym kolorystycznie zielonym lnem nabierają całkowicie nowego charakteru. Ich połączenie daje nowe życie sukni, pasującej na salonową pogawędkę albo kawę w ogrodzie. Resztki sporego obrusa, połączone z czernią, tworzą przestrzeń jak z galerii obrazów; ni to tunika, ni to sukienka, pasuje do wszystkiego. Te ciuszki uszyłyśmy razem z genialną stylistką Kasią Bartoszewicz. Jej jedną z zalet jest to, że kompletnie się nie boi wyzwań!
Wiosna wiosną, ale upały mogą w każdej chwili nadejść, więc mam kolejne propozycje. Wiskozowa tunika i tiulowa czarna spódnica. Dobra na plażę i na wieczór, po zejściu z plaży. Nie trzeba się przebierać! Wystarczy, że coś zdejmiemy lub w zależności od potrzeb coś dodamy. Gdyby pogoda trochę się popsuła, to na spacer proponuję pastelową, błękitną sukienkę z prowansalskim pejzażem, delikatnie przetykaną ledwie dostrzegalną złotą nicią i oczywiście kaptur! Chroni przed słońcem, deszczem i wiatrem. Jeśli trzeba coś na wieczór, a mamy mało czasu, to wystarczy od czarnego podkoszulka odciąć rękawy i doszyć do niego czarny tiul. Efekt murowany! Koszt prawie żaden. Jednak mała czarna, którą kiedyś zaproponowała Coco Chanel, jest niezniszczalna. Ale czy można się dziwić? Wystarczy popatrzeć na modelką: wiatr we włosach i zachwyt w oczach przechodniów. Trzeba tylko zadbać o siebie, odkryć to, co lubimy i zainspirować innych sobą – ale nie byle jak, tylko pięknie. To jest właśnie to coś, co w nas, bez względu na wiek i status, nigdy nie przemija!
O AUTORZE:
Prof. Sławomira Gruszewska
Wykładowca
Szczecińskiej Szkoły Wyższej
Collegium Balticum
21/01/2025
Stres przed obroną pracy dyplomowej – jak sobie z n...
więcej
16/01/2025
Czym jest logoterapia?
więcej
07/01/2025
Czy po resocjalizacji mam przygotowanie pedagogiczna do p...
więcej
27/12/2024
Rola dietetyka w procesie terapeutycznym
więcej
26/12/2024
Studia podyplomowe po pedagogice – co wybrać? Podpowiadamy!
więcej
06/12/2024
Zabiegani, ale zdrowi: NATURALNE sposoby na odporność bez...
więcej