Już za moment będziemy po sesji. Proponuję nie rozważać, jak będzie wyglądał kolejny rok akademicki, bo umkną nam wakacje przez celebrację lęku. A powinny minąć jako wyjątkowe i niezapomniane. Na pogodę wpływu nie mamy, więc na razie załóżmy, że będzie rewelacyjna… no, może przesadzam, wystarczy, że będzie zadowalająca: nie za gorąco i bez chmur.
Jaka by nie była, gdzie byśmy nie pojechali, jak byśmy tych wakacji nie spędzali, to, moi drodzy, TRZEBA WYGLĄDAĆ! I to nie jakkolwiek, tylko w zgodzie z sobą, z własnymi upodobaniami i możliwościami finansowymi. Pewnie zapytacie: a co z obowiązującymi sezonowymi trendami w modzie? Nie zapomniałam o nich ani ich nie przeoczyłam, ja je świadomie zignorowałam. Moda kieruje się swoimi zasadami, cyklicznie się powtarza z pewnymi zmianami, które nadają jej nowy charakter. Właśnie za ten element o nowym charakterze płacimy dużo, bo projektanci tego właśnie oczekują: zachwytu i akceptacji ich pomysłu. Płacimy za ich „przesłanie filozoficzne do społeczeństwa”, które wymyślili na dany sezon, z oczekiwaniem na popyt produktu.
Czy musimy się temu poddawać? Jeśli ktoś potrzebuje, nazwę to „chwilowego zniewolenia propozycją”, dobrze się w niej czuje, może wydać kasę (pozostawiając rezerwę na rachunki i jedzenie), no i jest porwany i wtłoczony w pragnienie posiadania tego „czegoś”, nie widzę przeszkód. Jeżeli coś tak bardzo się podoba, że nie możemy przestać o tym myśleć, to trzeba myśl zamienić w czyn – i co? I kupić! Byle tego potem nie żałować, gdy na opłacenie jakiegoś rachunku nie wystarczyło albo, jeszcze gorzej, gdy po jakimś krótkim czasie rzecz, z lekka już ponoszona, nie jest praktyczna, nie taka fajna i właściwie to do niczego, co już mamy, nie pasuje. Wtedy możemy odczuwać niezadowolenie, przykrość i żal z powodu zbyt szybkiej i nieprzemyślanej decyzji. No cóż, jeśli tego doświadczymy, to nie mogę zaproponować niczego poza współczuciem. Tak się oczywiście każdemu z nas zdarzyło i będzie się zdarzać, byle nie za często. Powinniśmy być dobrze ubrani! A co to właściwie znaczy?
I tu Was zaskoczę, przynajmniej mam taka nadzieję. Nie przeglądamy jeszcze modowych propozycji, nie ruszamy szturmem na promocje i nie wietrzymy szaf z ubraniami. Bierzemy kartkę, coś do pisania i wcielamy się w rolę „PREZESA WŁASNEGO WYGLĄDU”! I odpowiadamy na kilka pytań. Oto one:
- Czy kupuję rzeczy, których potem nigdy nie zakładam?
– nigdy
– rzadko
– czasami
– często
– bardzo często, lub stale
- Czy mam w garderobie rzeczy, które mnie rozczarowały?
– nigdy
– rzadko
– czasami
– często
– bardzo często, lub stale
- Czy mam w garderobie rzeczy, o których w ogóle zapomniałam/-em, że je mam?
– nigdy
– rzadko
– czasami
– często
– bardzo często lub stale
- Czy posiadam rzeczy, które noszę kilka sezonów i nie mogę się z nimi rozstać?
– nigdy
– rzadko
– czasami
– często
– bardzo często
- Czy pozbywam się rzeczy, których nie używam?
– nigdy
– rzadko
– czasami
– często
– bardzo często
- Ile wydaję w ciągu jednego miesiąca na garderobę i dodatki?
– czasem w ogóle,
– poniżej 200 złotych
– od 200 do 500 złotych
– od 500 do 800 złotych
– znacznie powyżej 800 złotych
Jeśli odpowiedzieliście już na wszystkie pytania, to się teraz dowiecie, czy potraficie zarządzać swoim wyglądem, swoimi ubraniami i czy nie grozi Wam zakupoholizm.
Jak odczytać odpowiedzi udzielone na pytania od 1 do 4? Za odpowiedź: nigdy należy wpisać wartość „0”; za odpowiedź: rzadko wpisujemy wartość „1”; za czasami wartość „2”; za odpowiedź: często wartość „3”; a za bardzo często – wartość „4”. W pytaniu nr 5 mamy odwróconą kolejność wartości: bardzo często dostaje „0”, często ma „1”, czasami ma „2”, rzadko ma „3”, a nigdy ma „4”.
A teraz wynik końcowy! W pytaniach od 1 do 5 wartości: „0”, „1”, „2” nie bierzemy pod uwagę, odrzucamy. Przyglądamy się tylko wartościom „3” i „4”. Jeśli w pięciu pytaniach mamy same trójki, to taki wynik sygnalizuje, że jesteśmy na granicy zbieractwa i magazynowania rzeczy!
Ale jeżeli w tych pytaniach zebraliśmy same 4, to znaczy, że… no cóż, trzeba zmierzyć się z prawdą o sobie: utraciliśmy kontrolę nad potrzebą posiadania ubrań oraz a umiejętnością ich wykorzystywania.
Jeśli mamy „3” i „4”, to stoimy na granicy gromadzenia poza potrzebą. A jeśli w pytaniu numer 6 zaznaczyliśmy, że wydajemy ponad 500 złotych miesięcznie, to możemy mieć kłopoty nie tylko finansowe, lecz również emocjonalne. Im więcej rzeczy gromadzimy i im trudniej się z nimi rozstajemy, tym bardziej tkwimy w potrzasku niezadowolenia, żalu i frustracji.
Należy więc uruchomić własne pomysły, a przede wszystkim ostatecznie zrozumieć, że jeśli z czegoś nie korzystamy kilkanaście miesięcy, to rzecz ta nigdy nie wróci do naszych łask. Można jej zrobić fotkę i wrzucić do galerii zdjęć jako wspomnienie „naszego życia dobrze ubranego”. Co trzeba zrobić, żeby DOBRZE WYGLĄDAĆ?
Nie rzucajcie się na wyprzedaże – przejrzeć można, ale spokojnie i z dystansem. Nie wszystko, co tanie, podkreśla naszą osobowość. A to ona decyduje o tym, jak chce wyglądać! Żeby ją dopieścić, podkreślajcie Waszą CHARYZMĘ, stawiajcie na AUTENTYCZNOŚĆ i pielęgnujcie w sobie SZARM! Krótko mówiąc, zakładajcie tylko te rzeczy, które mówią o Was DUŻYMI LITERAMI.
Wyćwiczcie to i patrzcie na siebie z zachwytem! Powodzenia! [aigpl-gallery id=”37667″]
O AUTORZE:
Prof. Sławomira Gruszewska
Wykładowca
Szczecińskiej Szkoły Wyższej
Collegium Balticum
Biografia